CHRIS HASLAM / Co definiuje Skejt Szamana?

To dość zabawne. Nigdy nie zapomnę kiedy wraz z Coltem przyjechali do Polski na wakacje w połowie lat 2000. To była jakaś tajna misja. Na parę dni wpadli też do Łodzi, która wtedy nie istniała na mapie skejt miejscówek.  Pokazywanie w rodzinnym mieście nieosiągalnych dla lokalesów spotów było dziwnym doświadczeniem.  Miejsca na „nasze” triki marzeń okazały się małym krawężniczkiem dla prawdziwych prosów.

Pamiętam ogromną poręcz na Retkini, ustawioną przez rolkarzy. Mniej niż pięciu skaterów kiedykolwiek coś tam zrobiło, a Chris powiedział: „Lepiej jest zrobić feeble niż boardslide, bo możesz lepiej kontrolować prędkość”.
Poręcz zjechał w drugiej próbie, i wcale nie koncentrował się na wykonaniu triku, trudniejszym było zmieszczenie się po lądowaniu pomiędzy przejeżdżającymi samochodami na ulicy. Równowaga i spokój, brak „rzutów poświęcenia”, totalna kontrola. To wydarzenie było dla mnie czymś wyjątkowym, na najwyższym poziomie „deskorolkowej percepcji”, zapamiętanym na całe życie.
Podobne emocje towarzyszyły przy „odbiorze” Chrisa z berlińskiego lotniska w 2012 roku. Była to pierwsza osoba z teamu Bones’a, którą ujrzałem przed pierwszym polskim tourem. Wyszedł z samolotu, niosąc kartonowe pudło na deski na ramieniu. Wyglądał trochę jak robotnik idący do ciężkiej pracy. Jedyną rzeczą jaką można było nazwać bagażem był mały przepasany na ukos chlebak, pomazany niczym hipisowska chusta. Z motocyklową kurtką, długimi włosami i brodą, można było pomylić go z członkami  Hell’s Angels, albo z indiańskim szamanem, który za moment zagra na gitarze w Tokio.
Po dwóch tygodniach przygód w Polsce,  zrozumiałem, że on zawsze jest na jakiejś wyprawie. Jak wielu z nas, Haslam jeździ na desce, więc postanowiłem zadać mu pytania z serii „Co definiuje skatera?”
Nazywam się Chris Haslam. Urodziłem się w Niagara Falls, Ontario, Canada w Grudniu 1980 roku.
Jeżdżę na desce od około 22 lat, może 23 haha. Zacząłem jeździć, ponieważ to było lepsze niż wszystko co robiłem do tamtego momentu. Wydawało się to fajne i rzeczywiście tak było.
Czy uprawiasz jakiś inny sport?
Kiedyś grałem w wiele gier, ale teraz pozostała tylko deska. Może powinienem robić coś innego, aby zmotywować moją jazdę trochę bardziej, ale odwlekam to. Deska jest zdecydownie lepszą zabawą haha.
Pierwsza deskorolka i z kim zacząleś jeździć?
Kiedy miałem jakieś 13 lat tak jak większość dzieciaków, wybrałem swoją pierwszą deskę kierując się grafiką. Był to William Ngyuen Santa Cruz. W skateshopie było mnóstwo desek, ale ta rzuciła mi się w oczy. Zacząłem z moim bratem i naszym pierwszym natchnieniem były widea, które ojciec przywiózł zza oceanu. Potem zaczęliśmy przesiadywać w skateshopie i poznaliśmy lokalnych skate’ow.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłeś jakiegoś pro?
Jeździłem przez około 2 lata kiedy pojechałem do rodziny w Anglii. Były tam ogromne zawody w Northampton i miejsce o nazwie Radlands. Wtedy wróciłem z Singapuru i jak podjechałem na desce i ujrzałem Steve’a Caballero i Ray’a Barbee, poczułem się jak w raju. W tym czasie miałem 14 lat.
Czy mialeś taki moment podczas jazdy, totalnie wypełniony szczęściem?
To się dzieje, kiedy wszystko się zgrywa, jesteś z właściwymi ludźmi, wszyscy są podjarani. Zwykle wydarza się to niespodziewanie. Na ostatnim tripie w Indonezji było kilka chwil kiedy właśnie się tak czułem.
Ulubione miejsca do jazdy?
Wraz z tym jak się starzeję, coraz mniej jeżdżę na railach. Myślę, że moje ulubione miejsca do jazdy to minirampa, czy flat. Coś bezpiecznego, haha.
Czy masz triki których nienawidzisz, bądź nie umiesz?
W sumie to nie mam trików, których nie lubię. Ludzie mogą robić co tylko chcą, a ja nauczyłem się tego co chciałem, nie jestem od oceniania jazdy innych. Nie lubię idei modnych tricków. Ktoś wymyśla super trick, po czym wszyscy ludzie zaczynają się go uczyć i robią go wszędzie i na wszystkim, aż się przejada. Strasznie denerwują mnie takie rzeczy, chociaż po chwili przypominam sobie, że deska to robienie wszystkiego na swój sposób i jeśli tylko czerpiesz przyjemność ze swojej jazdy, rób to!
 
Jak podchodzisz do tematu zarabiania z jazdy na deskorolce?
Można się z tego utrzymać, ale najczęściej to będzie ciągła jazda i nic poza tym. Może to się zmieni, kiedy deskorolka będzie na mistrzostwach olimpijskich. Haha. Wtedy będzie trzeba to traktować jako pracę. My, jako profesjonalni skaterzy nie mamy emerytury. Nie jesteśmy nawet pewni jak to w ogóle będzie działać i czy ją dostaniemy, co oznacza, że trzeba mądrze dysponować swoimi pieniędzmi, chyba, że żyjesz chwilą i cię to nie obchodzi haha. W pewnym sensie jestem taką osobą, która ma jakieś finansowe zabezpieczenie pod postacią konta oszczędnościowego. Trudno jest w tych czasach utrzymać się z samej deskorolki.
Hobby poza deską?
Nie mam zbyt wielu pasji. Trochę rysuję, gram na gitarze i chodzę po górach z moim psem. Większość z tych rzeczy jest ucieczką od deski, ponieważ jest ona dla mnie pracą, hobby i wszystkim co kiedykolwiek chciałem robić. Przez cały czas szukam nowych miejsc do jazdy i do nagrywek, czasem potrzebuję chwili dla siebie, żeby się zregenerować.
Skate wyjazdy. Jak często i gdzie wyjeżdżasz? Który wyjazd odpowiadał Ci najbardziej?
Zazwyczaj jeżdżę tam gdzie chce, ponieważ przez ostatnich parę lat sam płacę za loty. Moje ulubione miejsca to zwykle te, któych nie odwiedziłem. Dużo zależy od ludzi z którymi masz jechać. Mój najlepszy wyjazd do tej chwili to rowerowo-deskorolkowy trip przez Nową Zelandię. Świetni ludzie i po prostu coś nowego. Można go zobaczyć w internecie pod nazwą „Riding the long white cloud”.
Filmowanie, lubisz to robić? Wybierasz miejsca?
To moja praca więc odpowiedź brzmi tak. To sposób jak ludzie widzą moją аracę Czasem doprowadza mnie to do szału kiedy myślę o tym 24 godziny na dobę i jak marnuję czas kiedy nic nie nagrywam. Stresuję się, kiedy nie mam żadnych spotów na film lub kiedy nie mam żadnego materiału, jest to bardzo trudne psychicznie, nawet jak nie jestem na desce. Lubię końcowy efekt nagrań, ale sam proces produkcji jest dla mnie z upływem czasu coraz bardziej stresujący. Teraz poprzez media społecznościowe wpływ skatefilmów zanika i coraz bardziej zaczynają się liczyć krótkie klipy wrzucone na przykład na Instagrama.
Co byś chciał osiągnąć w skateboardingu? Jak widzisz siebie za 10 lat?
Większość moich celów już zrealizowałem. Zawszę próbuję iść do przodu z moją jazdą i sposobem myślenia dla wyszukania możliwych spotów itp. Za 10 lat będę miał 46 lat, więc wierzę, że mój umysł nie będzie miał potrzeby nadążać za młodszymi pokoleniami. Nie przeszkadzałoby mi odłączenie się od branży deskorolkowej ale wtedy znikłyby moje marzenia o byciu proskaterem. Moja jazda byłaby zwyczajnym hobby, a nie ciągłą walką o utrzymywanie najwyższego poziomu.
Jak postrzegasz skateboarding za 10 lat?
Nie mam pojęcia, jednak patrząc na fakt iż deskorolka została dodana jako dyscyplina na igrzyskach olimpijskich w 2020 roku, myślę, że ta strona deskorolki stanie się teraz bardziej napięta. Deskorolka wciąż się zmienia i dla wszystkich to będzie coś zupełnie nowego.
Co najbardziej kochasz w jeździe?
Wolność zrobienia tego o czym się pomyśli. Wszystko siedzi w nas i to jest najlepszą zabawą!
Pozdrowienia dla wszystkich ludzi jeżdżących na desce w Polsce! Pokój moi przyjaciele!
Wywiad przeprowadzony przez Piotra Dabov  w czerwcu 2016 roku
Ukazał się w drukowanym Dizastermag#18
Zdjęcia dzięki uprzejmości Turbokolor / Swanski

Dodaj komentarz

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress