MANTRA ARTURA #1

Str. 1,

26 listopada 3011

 

Chciałeś książkę? Nie chciałeś? No to masz.

Teraz.

Trzymasz w ręku kawałek przetworzonego podobno drzewa. Trochę tuszu i tuszy, myśli, słów, literek, które dzięki oczom i mózgowi zbudują historię. Ego będzie chcieć zmienić to na swoją korzyść. Może to właśnie Ty jesteś w tej historii?

A może, to po prostu Artur.

No wiesz, Artur.

Co przychodzi Ci do głowy, jak słyszysz to imię?

 

________

Wszystko tak naprawdę już było. Błyskotliwe historie. Kino akcji. Zaduma lub kawałek cycka i piękna buzia. Ciężko jest zabrać w podróż, jeśli zamknięte oczy w medytacji, widzą tylko przesuwające się pola. Pola i łąki. Stukot pociągu na trasie Łódź – Warszawa.

Ocknął się w przedziale. W charakterystycznym smrodzie spoconych i wypierdzianych siedzeń i papieru kanapkowego w za małym, metalowym koszu, poczuł na sobie spojrzenie. Zielone oczy i grzywka. Ruda grzywka. Czyli albo ogień i gorący seks, albo spierdalaj. Była ładna. Nie wiadomo skąd, ale zazwyczaj osoby posiadające taki kolor włosów, mają przepiękną, gładką cerę.

Przez chwile udawał, że na nią nie patrzy.

 

__________

Pola i łąki. Łąki i pola. Dom. Pola i łąki, przejazd kolejowy, łąki. To chyba nie do końca było tak jak myślał. Z dalekiej przyszłości, zamiast być w „tu i teraz” wylądował w tyle głowy wszczepionych wspomnień starego harcerza.

Drelichowa kurtka. A właściwie nie kurtka, kamizelka. Puchowa kamizelka. Obustronna. Wewnątrz pomarańczowa. W krainie jezior nad ranem zawsze jest zimno, więc założył ją na poranną zbiórkę. Wyróżniał się. Nie wiadomo z jakiego powodu zaczął lubić tą swoją oryginalność.

Oczywiście, nie każdemu to się spodobało. Następnego dnia, wieczorem, jak zwykle ostatni wskoczył pod kołdrę. Stan wojenny, cisza nocna, a każde zdjęcie majtek było ogromnym stresem. Przy zakładaniu „na szybko” spodni od piżamy, zablokował się nagle w nogawkach! Nie mógł włożyć ich do końca, zasłonić tego, co dla siedmiolatka jeszcze jest wstydliwe.

Druhna Basia zbliżała się, aby sprawdzić, czy wszyscy śpią. Odkryła kołdrę i zobaczyła skulonego chłopczyka ze spodniami wciśniętymi na pół uda.

– Hahaha ktoś zszył Ci nogawki!

Od razu zrozumiała, o co chodzi, miała przecież 16 lat.

 

___________

Jechali autem. Wyprzedzanie tirów, papierosy z redbulem. Trzymał ją za kolano. Na górskich serpentynach przy każdym zakręcie w lewo przesuwał rękę po udzie. Zamiast redukować biegi, łapał niczym ośmiornica piękne kolano.

Zawsze jak dotykał kolan kobiet przypominał sobie o babci. Była przepiękną kobietą. Wojna, rude włosy, sukienki, gwiazdy filmowe Hollywood. Leśniczy. Zawsze przed polowaniem w zwyczaju było złapać za kolano piękną kobietę, wtedy miało się szczęście.

 

_____________

cdn.

 

tekst: Piotr Dabov

main photo: Mao Trzaskowska Sidowa Łódź, ul. Ogrodowa, rok 1988 fot. Robert Laska

Dodaj komentarz

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress