50 LAT OBUWIA TYPU „VANS”

Z okazji pięćdziesiątych już urodzin Vans, (w końcu „since 1966”) na łamach online szmatławca, luźna retrospekcja tego jak kiedyś było w Polsce z Vans, i jak to się zmieniało na przestrzeni dziejów.Chińskie trampki. Tak! Chińskie trampki. Wyglądały jak Converse, ale w 1991 nikt specjalnie nie kumał co to model All Star. Ucząc się ollie, zużywaliśmy tonę trampek. Potem nadeszła era ollie padów, czyli na polaczka, gdzieś znajomy szewc, doszywał gumę na miejsce gdzie ollie się ciągnęło, czasem nakładał gumę na podeszwę.

35270026

Mózg operacji. Autor dywagacji jak jeszcze był człowiekiem heelflipem. Circa 1993, a na pewno Vans Half Cab.

Pamiętam, że znałem dwie marki butów skate. Airwalk, Vans, niestety tylko  te pierwsze, dosłownie kilkadziesiąt par było dostępne w Polsce na przestrzeni kilku pierwszych lat dziewięćdziesiątych. Zazwyczaj za kostkę, z biegnącym człowieczkiem, Airwalki Enigma, czy 540tki były marzeniem.

Diza 17-9

Hipcio, który jeździ w tak oldschoolowym stylu, na świecie jeszcze nie było, a co dopiero w polskim teamie Vans. Ale ten gościu wie co dobre. Hat trick i strzał w światło bramki. Foto: Miłosz Rebeś / RBSphoto

I teraz bardzo popularna dygresja. Szczególnie potrzebna dla gimbazy (o ile to czyta), a właściwie większości osób jeżdżących a mających mniej niż 30lat:

Jeśli gdzieś we wczesnych dziewięćdziesiątych na ulicy widziałeś osobę w butach skejtowych, (a było to tak rzadkie jak zobaczyć jednorożca na Piotrkowskiej) na sto procent ta osoba jeździła na deskorolce! Buty były dobry pretekstem do rozmowy, i zazwyczaj wspólnej ustawki na deskę. Potem nastała era adidasów, pum na deskę, i nagle, dosłownie nagle, wszędzie, gdzieś około połowy dziewięćdziesiątych, w każdy sklepie z butami, były „obuwie typu Vans”. Zazwyczaj ciężkie podróbki modelu Cab, które wyglądały zwyczajnie, nie klasycznie, a zwyczajnie tak bardzo, że okazały się bazą dla pierdyliarda powstających wtedy firm butowo-skejtowych. Niestety wprost proporcjonalnie do zalewu podróbkami Vans, ich renoma, jako prawilnych skejt butów, zaczęła upadać. Potem nastąpiła era „lodołamaczy”, przewodzonych przez DC, Osiris i innych firm powstałych na kanwie „skater owned” ery, ale to całkiem inna historia.

_OSC1951b

Andrzej Kwiatek, to jeden z najlepszych pływaków w Polskiej deskorolce ever. HOV, Fot: Raf Ski

Oczywiście każda moda musi się skończyć.  Na początku zeszłej dekady, punk zdecydowanie wracał do łask, a techniczne buty z miliardem systemów powoli zaczęły się przejadać. Nie zapomnę pogłosek o tym jak jedna z gwiazd (wtedy Toymachine, albo już Foundation) Ethan Fowler przyjechał na kilka tygodni w jednej parze butów, i dosłownie zmiażdżył europę stylem i trickami. A co najważniejsze buty jakie miał na sobie to były najzwyklejsze Vans „old school”.

18 rozm. duże

Rafał Modranka, Portugalia rocker. Fot: Szymon Karpiński

Od tamtego czasu, do teraz Vans zaczął być poważany, już nie tylko wśród skaterów, ale stał się, po prostu popularnym butem. Ważnym jest również fakt, iż od zawsze wspierał skate scenę. I nie myślcie sobie że to artykuł sponsorowany. Po prostu cieszę się, że od zajawki małego chłopczyka deską,  pełnego emocji poszukiwania butów, których noszenie dobitnie określało moje zainteresowania, ogarniania teamu, czy prawdziwych skatowych imprez mam okazję uczestniczyć w tym wszystkim, wraz z brandem który od zawsze związany z moją ogromną pasją.

VANS_600x600

A że VANS ma 50 lat, pozostaje życzyć tylko sto lat! Podziękowania dla wszystkich związanych kiedyś i teraz z Vans, oraz dla wszystkich którzy płyną na fali.

Tekst przy śniadaniu w niedzielę. A fotka tytułowa stara że ja pierdzielę. 2006 Pogo Czacha Tour. Fot: Wojtek Antonów / WZRR

Dodaj komentarz

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress