Podobno Portugalia to najlepsze miejsce na ziemi. Przekonał się o tym Przemysław Hippler z Vans Team Polska podczas jednego z tourów. Teraz pora na Was!
Trip do Portugalii był w pewnym stopniu zwieńczeniem całego naszego skejt roku. Po wygranych mistrzostwach i niezłej najebie wylądowaliśmy w Lizbonie, w której przywitał nas najlepszy człowiek na ziemi – Adam! Wielkie pięć dla Ciebie brachu za wsparcie.
Wszystko, co miało miejsce na tym wyjeździe totalnie nam się udawało, nie licząc wpadki z wypożyczaniem samochodu. Przepraszam Piotrek, ale nawet z Polski musiałeś namieszać. Chociaż chwilami nam Ciebie brakowało.
Wiadomo, że deskorolkowe wyjazdy są piękne. Poznajesz zupełnie obce miasta, spotykasz nowych ludzi, jeździsz z nimi. Robisz to, co kochasz. Wszystko jest super, lecz dla mnie najważniejszą rzeczą z tego tripu było to, w jakim stopniu zżyliśmy się z chłopakami. Z Andrzejem i Rafałem nie raz już wyjeżdżaliśmy, ale Krzysiek i Lukeacik mieli okazję pojechać z nami pierwszy raz. Bardzo wpisali się w naszą drużynę, dlatego na te 10 dni staliśmy się rodziną, w której każdy miał swoje zadanie i wykonywał je najlepiej jak może.
Każdy trip zwiastuje mnóstwo przygód. I tym razem ich nie brakowało. Nawet udało nam się wystartować w zawodach w Ericeirze, w których, pochwalę się, zająłem drugie miejsce.
Ericeira to piękne miejsce. Jeśli się tam kiedyś znajdziecie, koniecznie odwiedźcie Maayan i przybijcie jej piątkę. Jest matką czwórki dzieci, a każde z nich jeździ na desce. Zawsze możecie u niej przenocować, da wam łóżko i dostęp do całego mieszkania. Dom Mayan jest swego rodzaju hostelem dla ludzi z zajawką. Nie musicie nic płacić, lecz warto byłoby jej się odwdzięczyć za to, co robi dla ludzi.
Jednak podróż do Portugali była trochę inna niż reszta skejt wyjazdów. Na pewno bardziej poznaliśmy specyfikę tego kraju i tryb w jakim ludzie tam żyją.
Wisienką na torcie naszego tripu była impreza u Lais, Brazylijki jeżdżącej na desce, w której Andrzej się zakochał i za wszelką cenę chciał ją bliżej poznać (śmiech). Gdy podjechaliśmy pod jej dom okazało się, że stoi przed nim DIY bowl. Nikt z nas już nie miał sił, ja nawet nie miałem deski, bo tego dnia swoją połamałem, a i tak jeździliśmy z chłopakami całą noc na bowlu u przyszłej dziewczyny Andrzeja.
Wiadomo, wszystko się kiedyś kończy, ale na tym wyjeździe coś się dopiero zaczęło.
Portugalia to najlepsze miejsce na ziemi! Bez dwóch zdań. Sądzę, że zarówno ja jak i reszta ekipy wróci tam nie raz. Polecam to miejsce każdemu, bez wyjątku.
Dzięki chłopaki za ogromną wibrację. Ajaaaak!
Tekst: Przemysław Hippler
Zdjęcia: Krzysztof Łazik, Łukasz Kułach